Karol Matecki

Email: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
piątek, 12 lipiec 2019 14:15

Zmiany w e-zdrowiu: sukces na 75 proc.

E-zdrowie przyspiesza. We wtorek Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z wdrażaniem przepisów e-zdrowia. Znalazły się w nim rozwiązania, które według rządu odpowiadają też na postulaty zgłaszane przez środowisko medyczne. 

 

W jakim stopniu rzeczywiście proponowane zmiany spełniają oczekiwania lekarzy?

- Oceniłbym je na 75 proc. - mówi wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego Tomasz Zieliński, ekspert federacji, który uczestniczył w pracach legislacyjnych związanych z e-zdrowiem od początku. - W niektórych punktach propozycje są naszym zdaniem niewystarczające. Np. od wielu lat Porozumienie Zielonogórskie stoi na stanowisku, że wystawiający recepty lekarz nie powinien w ogóle zajmować się określaniem poziomu refundacji. Liczyliśmy na to, że tak się stanie przy okazji wdrażania e-recepty. Tymczasem wprowadzenie mechanizmu automatycznie określającego poziom odpłatności leków na e-recepcie na podstawie wskazania medycznego nie w pełni realizuje ten postulat. System wprawdzie pokaże różne warianty refundacji, ale trzeba będzie wybrać któryś z nich. Naszym zdaniem powinno to działać automatycznie. Mam nadzieję, że to rozwiązanie tymczasowe, a w kolejnym etapie uda się w ogóle zwolnić wystawiającego recepty z obowiązku określania poziomu refundacji, które wprawdzie jest krokiem w dobrym kierunku, jednak liczyliśmy na więcej.

            Wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego pozytywnie ocenia wydłużenie okresu realizacji e-recepty do 360 dni. Podkreśla, że federacja postulowała taką możliwość jeszcze za czasów ministra Bartosza Arłukowicza, z myślą przede wszystkim o komforcie pacjentów chorujących przewlekle. Za sukces należy uznać automatyczne udostępnienie zawartych w platformie e-zdrowie (P1) danych pacjenta lekarzom rodzinnym, bo to wpłynie wprost na jakość opieki. Z kolei rozszerzenie uprawnień asystentów medycznych o możliwość wystawienia e-recept oraz e-skierowań odciąży zapracowanych lekarzy.

- Natomiast jako niewystarczające uważam rozwiązanie, które dotyczy dodatkowych uprawnień pacjenta - ocenia Zieliński. - Dziś te dane są rozproszone albo nie mamy do nich dostępu. Postulowaliśmy, by system automatycznie wskazywał, czy dany pacjent ma np. uprawnienia inwalidy wojennego, honorowego krwiodawcy, itp. Jednak okazało się to niemożliwe z powodu zapóźnień w informatyzacji ochrony zdrowia. Nie istnieją bowiem stosowne rejestry i dopiero trzeba je stworzyć. Nie byłoby problemu, gdyby Ministerstwo Zdrowia zajęło się tym kilka lat temu.

            Jako dobre rozwiązanie ocenia ekspert Porozumienia Zielonogórskiego umożliwienie lekarzowi dokonywania wyboru między refundowanymi odpowiednikami w przypadku leków określonych w obwieszczeniu refundacyjnym. W jego opinii, kończy to prawny absurd, gdy lekarz wystawiający receptę  musiał się stosować ściśle do ChPL, ale pacjent mógł w aptece uzyskać zamiennik.

            Wejście w życie ustawy będzie także oznaczało  likwidację obowiązku stosowania pieczątek. Zniknie on z obowiązujących przepisów, a NFZ będzie musiał wyeliminować go z dokumentów funkcjonujących na podstawie zarządzeń prezesa. To symboliczny koniec epoki, w której pieczątka była jednym z atrybutów lekarza.

- Dziś, przy elektronicznym obiegu dokumentów, stosowanie pieczątki nie ma żadnego sensu. Ja sam zrezygnowałem z niej już kilka lat temu - dodaje Tomasz Zieliński. Do swojej ogólnie pozytywnej oceny przyjętych przepisów ekspert dorzuca jednak łyżkę dziegciu: - Pamiętajmy, że obecne przyspieszenie informatyzacji w ochronie zdrowia to konieczność. Nad Polską wisi groźba zwrotu gigantycznych środków unijnych, w razie niedotrzymania kolejnych, już przesuwanych terminów. I tak jesteśmy spóźnieni. 

Miało być mniej biurokracji w podmiotach leczniczych, ale w praktyce wciąż dokłada się im nowych obowiązków.  Wbrew apelom wielu środowisk pracodawców od 1 lipca br. wprowadzono dla świadczeniodawców AOS i szpitali obowiązek codziennego raportowania pierwszego wolnego terminu w kolejkach do godz. 10.

Sprawę poruszyła podczas ostatniej sejmowej komisji zdrowia Joanna Zabielska-Cieciuch, ekspert Porozumienia Zielonogórskiego. Paradoksalnie, tematem posiedzenia była informacja resortu zdrowia o… możliwości ograniczenia liczby obowiązków dokumentacyjnych związanych ze świadczeniami medycznymi.

- Zwróciłam uwagę, że obowiązek codziennego raportowania kolejek, co do tej pory wymagane było raz w tygodniu, jest w wielu przypadkach trudny do zrealizowania - mówi Joanna Zabielska-Cieciuch. - Np. małe podmioty, które pracują 3-4 razy w tygodniu i udzielają świadczeń od godz. 12., nie wiedzą nawet, jak to logistycznie rozwiązać. Z punktu widzenia pacjentów nowy obowiązek zapewne jest korzystny, jednak niektórym podmiotom przysparza sporych problemów, co jest także związane z niewydolnością systemów informatycznych NFZ.

Zdaniem Zabielskiej-Cieciuch, problemu by nie było, gdyby raportowanie odbywało się niejako automatycznie, jak np. jest to w przypadku sprawdzania listy w e-wuś. Bez dobrego programu jest to jednak niemożliwe.

 

Federacja Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia „Porozumienie Zielonogórskie” wcześniej zwróciła się do ministra zdrowia z wnioskiem o pilne podjęcie prac legislacyjnych mających na celu złagodzenie rygoru raportowania i powrót do poprzednio obowiązujących zasad - czyli raportowania informacji o pierwszym wolnym terminie udzielania świadczeń jedynie raz w tygodniu. Porozumienie Zielonogórskie argumentuje, że tak istotna zmiana jest dokuczliwa i trudna do zrealizowania dla sporej części, szczególnie mniejszych poradni AOS. Nie będą one w stanie podołać nowym obowiązkom z przyczyn technicznych czy też z uwagi na niewielką liczbę zatrudnionego personelu. Wprawdzie ustawodawca dopuszcza możliwość raportów raz w tygodniu z powodu ograniczonych możliwości technicznych świadczeniodawcy, ale tylko za zgodą dyrektora oddziału wojewódzkiego NFZ.  Jednak zgodnie z informacjami przekazanymi Porozumieniu Zielonogórskiemu  przez Narodowy Fundusz Zdrowia, ma on zamiar jedynie w wyjątkowych sytuacjach korzystać z tego przepisu i rygorystycznie podchodzić do nowych obowiązków.

piątek, 12 lipiec 2019 14:10

POZ nie może zastępować medycyny pracy

Już nie tylko uczestnicy zorganizowanych form wypoczynku przychodzą do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej po zaświadczenia o braku przeciwskazań, ale także wychowawcy i opiekunowie. Ekspert Porozumienia Zielonogórskiego Joanna Szeląg podkreśla, że także w ich przypadku żądania zaświadczenia są bezpodstawne i apeluje do lekarzy POZ, by nie ulegali naciskom.

 - Stanowisko opiekuna i wychowawcy na koloniach czy obozach dla dzieci jest pracą - wyjaśnia Joanna Szeląg. - Jeśli więc wymaga kwalifikacji lekarskiej, to jest nią kwalifikacja z zakresu medycyny pracy, a nie POZ. Spotykamy się czasem z tłumaczeniem, że ktoś podejmuje się roli wychowawcy w ramach wolontariatu, a wiec nieodpłatnie (np. podczas wyjazdów organizowanych przez organizacje społeczne). Z punktu widzenia prawa nie ma to jednak żadnego znaczenia. lekarz POZ nie wystawia zaświadczeń o braku przeciwwskazań do takiej pracy, niezależnie od tego, czy jest ona płatna, czy nie. Kandydat na wychowawcę powinien otrzymać skierowanie do specjalisty medycyny pracy, z określeniem zagrożeń związanych z danym stanowiskiem.

Niektórzy lekarze POZ jednak ulegają naciskom i prośbom pacjentów. Wystawiają zaświadczenia, nie biorąc pod uwagę, że tym samym biorą na siebie odpowiedzialność. 

- Nie należy tego robić - apeluje Joanna Szeląg. - Jak każde zaświadczenie, tak i to, niesie ze sobą określoną odpowiedzialność i wymaga określonych kompetencji. W tym przypadku są to kompetencje specjalisty medycyny pracy, a nie lekarza POZ.

4 lipca br. prezes NFZ Andrzej Jacyna wypowiedział wojnę lekarzom rodzinnym. Uczynił to na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Organizacji Ochrony Zdrowia, którego tematem była sytuacja szpitali wojewódzkich.

 

Podczas dyskusji dotyczącej problemów z obsadą dyżurów, stwierdził, że lekarze rodzinni powinni mieć obowiązek obsady dyżurów w nocnej pomocy lekarskiej.

 

Zarzucił im „wyłgiwanie się” od pracy, gdy faktycznie przyjmują chorych przez 50 godzin w tygodniu, wykonując blisko 170 mln porad rocznie i będąc najlepiej ocenianym przez polskich chorych elementem systemu opieki zdrowotnej i gwarantem jego stabilności. 

 

Mówiąc to wykazał się ignorancją i nieznajomością polskich oraz międzynarodowych przepisów dotyczących tego sektora ochrony zdrowia, a także amnezją, gdyż m.in. jednym z  głównych powodów powstania Porozumienia Zielonogórskiego w 2003 roku była właśnie groźba narzucenia lekarzom rodzinnym w Polsce dodatkowej, całodobowej i całorocznej opieki nad pacjentami zadeklarowanymi do ich praktyk. Doprowadziło to wówczas do kryzysu w podstawowej opiece zdrowotnej i uświadomiło rządzącym fundamentalną rolę lekarzy rodzinnych.

 

Prezes Jacyna zapowiedział zmiany ustawowe i przygotowanie ich projektów do połowy października i oświadczył: Myślę, że po wyborach to jest czas na stoczenie twardej dyskusji z tym towarzystwem

 

Ponadto zdradził swoją wizję systemu podstawowej opieki zdrowotnej: od POZ-u zaczyna się wszelkie zło i później już idzie w górę, konsekwencje wydarzeń są znane, rozbicie, kiedyś były takie fajne ZOZ-y na poziomie powiatów, gdzie było wszystko naraz i lekarze się przemieszczali z jednego miejsca do drugiego wedle życzenia dyrektora tej jednostki – jakoś to działało, no wadą było to, że system polegał na dzieleniu na podziałki, tam gdzieś na poziomie województwa. No ale jak przypomnimy sobie współpracę pomiędzy poszczególnymi zakresami świadczeń, to ona była dużo lepsza niż dzisiaj. I trzeba szukać rozwiązań żeby to zrobić…

 

Słowa Jacyny wstrząsnęły całym środowiskiem lekarzy rodzinnych. Są głęboko oburzeni a Zarząd Porozumienia Zielonogórskiego skierował już do premiera skargę w tej sprawie.

 

- (…) Jakiekolwiek  administracyjne nakazy i zakazy, nawet Prezesa NFZ,  nie poprawią opieki nad pacjentem, jeśli zostaną wprowadzone arbitralnie, wbrew dotychczasowym doświadczeniom i wspólnym ustaleniom. (…) Nasze zdumienie budzi także to, że dotychczasowe relacje Federacji Porozumienie Zielonogórskie z Ministerstwem Zdrowia i Narodowym Funduszem Zdrowia układały się należycie. (…) Wypowiedzenie takich poglądów, na kilka dni przed rozpoczęciem rozmów o nowych wspólnych projektach jest odebrane przez Federację jako świadoma chęć niedopuszczenia do ich pozytywnego finału -  napisał w liście do Mateusza Morawieckiego prezes PZ Jacek Krajewski.

 

- Najbardziej szokujące jest to, że prezes NFZ tęskni za przywróceniem socjalistycznego systemu podstawowej opieki zdrowotnej, której problemy do dziś pamiętają nasi starsi pacjenci i leczący ich wówczas lekarze. Nie dał sobie komunizmu z piersi wyrwać? – mówi Marek Twardowski

 

- Najgorsze, że Jacyna mając wieloletnią znajomość systemu ochrony zdrowia w Polsce – udowodnił to przecież mówiąc m.in. o starzejących się lekarzach rodzinnych, ich niedoborach oraz problemach z rezydenturą w podstawowej opiece zdrowotnej – chce swoje winy w zarządzaniu zrzucić na innych by utrzymać się na stołku prezesa – komentuje Tomasz Zieliński.

 

- Obraża nas nie tylko jego ignorancja ale przede wszystkim arogancja. Jak można nazwać nas towarzystwem, z którym po wyborach trzeba będzie twardo dyskutować? A może to premier powinien twardo podyskutować z prezesem jeszcze przed wyborami? I wytłumaczyć, że chorzy pacjenci nie oczekują powrotu do socjalistycznej służby zdrowia z poziomem, który reprezentowała – zastanawia się  Marek Sobolewski.

 

Prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie Jacek Krajewski kończy swój list do premiera RP słowami:

 

Środowisko, które reprezentujemy wykonuje razem z całym naszym społeczeństwem ciężką pracę dla sprostania dzisiejszym wyzwaniom i wkłada ogromny wysiłek w umożliwienie Pacjentom uzyskiwanie świadczeń na poziomie spełniającym wymogi aktualnej wiedzy medycznej oraz zapewnienie jak najlepszej dostępności. Opinie Prezesa Jacyny są dla nas głęboko krzywdzące, budzą rozgoryczenie i wzburzenie. Liczymy na to, że Pan Premier jako zwierzchnik Prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia wyciągnie wobec nieprzemyślanych opinii tego urzędnika stosowne konsekwencje.

 

Natomiast w piśmie, które zostało przesłane do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, Jacek Krajewski pyta:

Czy wypowiedź Prezesa NFZ jest oficjalnym stanowiskiem kierowanego przez Pana Resortu? Czy, po przeprowadzonych wyborach, planowana jest zmiana dotychczasowego modelu organizacyjnego i właścicielskiego POZ? Kto będzie odpowiadał za chaos wywołany wdrażaniem pomysłów Prezesa NFZ Andrzeja Jacyny?

 

Góra
W ramach naszej strony stosujemy pliki cookies. Ich celem jest świadczenie usług na najwyższym poziomie, w tym również dostosowanych do Twoich indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki dotyczących cookies oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu. W każdej chwili możesz dokonać zmiany ustawień przeglądarki dotyczących cookies - więcej informacji na ten temat znajdziesz w polityce prywatności. Więcej informacji…