- Zdecydowaliśmy się interweniować u premiera, bo Minister Zdrowia nie
rozumie istoty problemu i konsekwencji złych zapisów - mówi Jacek Krajewski,
prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Nowa ustawa refundacyjna nakłada na lekarzy niespotykaną dotąd, w żadnej
instytucji, odpowiedzialność administracyjną. Zagrożonych jest kilkadziesiąt
tysięcy lekarzy, którzy obarczeni zostali obowiązkiem weryfikacji statusu
ubezpieczenia. Lekarze do dziś nie otrzymali żadnych narzędzi, by móc
potwierdzić prawo pacjenta do bezpłatnej wizyty i refundowanej recepty.
Dokumenty, którymi pacjenci się posługują nie są wystarczającym dowodem,
pacjent mógł bowiem "wypaść"
z ubezpieczenia. Pisemne oświadczenie chorego nie jest także w myśl ustawy
dokumentem potwierdzającym status ubezpieczenia.
- Chcemy odpowiadać za zdrowie i życie ludzkie - mówi Krajewski. - Nie
jesteśmy w stanie pełnić roli stróżów publicznych pieniędzy bez odpowiednich
narzędzi. Nie jesteśmy przecież jasnowidzami.
Tylko w ubiegłym roku w wyniku kontroli NFZ w zakresie weryfikacji
ubezpieczenia pacjentów lekarze zapłacili kilkaset tysięcy złotych kar.
Rozwiązaniem problemu byłby połączenie baz danych NFZ i ZUS, który jako
jedyna instytucja jest w stanie potwierdzić czy pacjent ma ważne
ubezpieczanie.
Pełny tekst listu:
Szanowny Panie Premierze,
Zwracam się do Pana, ponieważ pośpiech przy wprowadzaniu potrzebnej ustawy
refundacyjnej, nie tylko podważa jakość tak ustanowionego prawa, ale, przede
wszystkim, może spowodować katastrofalne skutki w ochronie zdrowia.
Chodzi tu głównie o konsekwencje jakie wprowadza ta ustawa dla uprawnionego
do wypisywania recept lekarza w przypadku przepisania leku osobie
nieuprawnionej, z nieuzasadnionych względów medycznych lub niezgodnie z
obwieszczeniem w sprawie leków refundowanych Ministra Zdrowia, które ma być
aktualizowane co 2 miesiące.
Ustawodawca wprowadza takie regulacje nie wyposażając podmiotów, których one
dotyczą w odpowiednienarzędzia. Lekarze oraz świadczeniodawcy nie mają
możliwości wiarygodnego sprawdzenia statusu ubezpieczenia pacjenta dopóki
nie posiada on karty ubezpieczenia zdrowotnego. Od kilkunastu lat taki
dokument nie powstał.
W tej sytuacji obciążanie lekarzy odpowiedzialnością finansową w wysokości
kwoty nienależnej refundacji doprowadzi do poważnych zakłóceń w
funkcjonowaniu placówek leczniczych. Jeśli lekarz osobiście będzie
sprawdzał, czy pacjent, któremu wypisuje receptę jest w danej chwili
ubezpieczony, to albo będzie musiał skrócić czas, który powinien poświęcić
badaniu i diagnozowaniu, albo ograniczyć liczbę pacjentów przyjmowanych w
godzinach pracy.
Nawiasem mówiąc to niebywałe, aby lekarzy, którzy i bez tego wykonują
ogromnie odpowiedzialny zawód, obciążać odpowiedzialnością finansowa, jakiej
nie ponosi bodaj w Polsce nikt inny, łącznie z politykami i urzędnikami
administracji państwowej (z NFZ włącznie).
Pomimo, że wcześniej różne środowiska medyczne zgłaszały powyższe kwestie,
Ministerstwo Zdrowia nie podjęło żadnych poważniejszych kroków, aby uzdrowić
tą sytuację. Dotychczasowe działania to typowe zastosowanie prawa
powielaczowego dla zagaszenia "pożaru" jaki spowodowały nowe regulacje w
środowisku lekarzy i świadczeniodawców.
Hasło jakie przyświeca protestowi w tej sprawie - "My leczymy Wy
refundujecie" - wskazuje w uproszczonej formie, że za dbałość o środki
publiczne ma odpowiadaćadministracja państwowa, a za leczenie lekarze.
Panie Premierze,
konieczne są zdecydowanedziałania legislacyjne w celu zapewnienia
optymalnego działania systemu ochrony zdrowia po Nowym Roku. W przeciwnym
razie pacjenci i lekarze znajdą się pod rygorami nieżyciowych regulacji,
które zmniejszą ich zaufanie do władzy, państwa oraz prawa w nim
stanowionego.
Z poważaniem
Prezes Federacji PZ
Jacek Krajewski